Pojechałem w odwiedziny
do mojej kochanej rodziny
tam gdzie babcia z dziadkiem mieszka
to miejscowość mała, wiejska
w niedzielę, gdy gorąco było
wielkie zamieszanie się nagle zrobiło
Zapraszamy wszystkich szczerze!
na zabawy dziś w plenerze!
Oto festyn! jakich mało
na zabawę i mnie się zachciało
więc idziemy, a tu raj!
najpierw chop na małpi gaj
potem w koło wiozła ciuchcia
taka dla dzieci, mała pufcia
głośniki dookoła drgały i podskakiwały
gdy nuty skoczne się z nich wyrywały
zjadłem watę cukrową
mieli taką kolorową
najlepsza była ta różowa
zupełnie jak guma balonowa
potem autami na prąd się stukaliśmy
byliśmy z tatą chyba najszybsi
ja kierowałem!
ostro na prawo i lewo się rozpychałem
kolejka najdłuższa był do wagoników
które pędzą i w górę i w dół i w koło
wśród chichów i krzyków
ja się wcale nie bałem
i grzecznie choć niecierpliwie na swoją kolej czekałem
tuż obok budki z kiełbaskami
była alejka z samymi straganami
u wejścia balony wesoło wszystkich witały
gęsto uwięzione na sznurkach do nieba się wyrywały
a na tych straganach same skarby!
był pistolet na kapiszony i do twarzy farby
wiatraki przeróżne i latawce nawet w zygzaki
maski upiorne i z gumy pająki i małe robaki
można było nawet spróbować z łuku strzelać
lub w tarczę wielką strzelbą pocelować
ja wybrałem sztuczne zęby, białe kły
takie jak mają moje ulubione lwy!
zwiedziłem chyba wszystkie atrakcje
wróciliśmy dopiero na późną kolację
zanim o wszystkim babci opowiedziałem
zasnąłem, nawet o myciu zębów zapomniałem